Książka Znachor została stworzona niespełna 100 lat temu przez Tadeusza Dołęgę-Mostowicza. Początkowo, stworzył on dzieło będące scenariuszem filmowym, jednak nie spotkało się ono z aprobatą w środowisku. Wówczas przerobił ją na powieść.
Nieszczęścia chodzą parami?
Znanego profesora, Rafała Wilczura, porzuca żona. Jak łatwo się domyślić, mężczyzną miotają naprawdę skrajne uczucia, które prowadzą go do granicy obłędu. Gdy, w rozpaczy, włóczy się bez celu po mieście, pada ofiarą rabusiów. W wyniku pobicia, traci pamięć, jednak udaje mi się przeżyć.
Niestety, w wyniku urazów traci pamięć. Jako że ciężko jest żyć bez tożsamości, mężczyzna przyjmuje nazwisko Antoni Kosiba. Choć nie pamięta kim jest, nie utracił swojej wiedzy medycznej. W wiejskim domku, do którego został przyjęty przez właściciela o dobrym sercu, rozpoczyna swą tytułową, znachorską działalność.
Zawiść prowadzi przed sąd
Rosnąca popularność Kosiby jako znachora szybko rozdrażnia miejscowego lekarza, któremu mężczyzna po prostu przypadkiem podkrada pacjentów. Zirytowany medyk, grozi Kosibie sądem. Gdy wreszcie dochodzi do procesu, na sali sądowej rozpoznaje go jego dawny znajomy – inny lekarz.
To wciągająca opowieść o nieszczęściu i poszukiwaniu na nowo własnej tożsamości oraz celu w życiu. Pokazuje, że mimo pozornej utraty wszystkiego, można na nowo odnaleźć cel. Mimo że powieść liczy sobie już niemalże 100 lat, czyta się ją niezwykle przyjemnie. Popularność „Znachora” sprawiła, że książka dorobiła się nawet drugiej części opowiadającej o losach głównego bohatera.